(1) Można poznać kogoś tylko znając skąd ta osoba pochodzi i co przeżyła od początku swoich narodzin aż do dnia, w którym pojawi się ona przed nami. Także, aby wiedzieć w jakim żelazie byłem wykuty, opiszę życie Syna, które nie mogło być napisane, jak tylko przez niego samego, w dniu, w którym sam się rozpoznaje, i w którym ujawnia się na świecie.
Jezus jest Barankiem w Piśmie Świętym, ten, który przychodzi oświecić ludzi i zwalczyć przekupiony świat, aby go zakończyć, i aby nadeszło królestwo Boga. Jest on moją własną podobizną, gdyż, czy jesteśmy z Barankiem w Księdze, czy ze mną w dzisiejszym dniu, jesteśmy w obecności tego samego człowieka, w tym samym okresie, tuż przed apokalipsą. Jednakże nie jestem Jezusem, lecz jego spełnieniem, które jest duchem Pisma Świętego. To on prowadzi mnie, osiołka, malucha oślicy ; nie mogę się więc Jemu sprzeciwić. Pomyślcie, bez zwracania uwagi na wystrój gdzie się toczy akcja, że z tym co on mówi i robi, Jezus opisuje to, co ja dzisiaj czynię, u schyłku świata ; a wtedy zrozumiecie.
(2) Aby rozsądzić, trzeba najpierw osobiście przeżyć to, co ludzie przeżywają, ponieważ nikt nie może rozstrzygnąć czegoś, co jest mu obce. Otóż dlatego, musicie wiedzieć jakie były moje dni i jak na pustyni byłem kuszony przez Szatana. Szatan nie jest istotą, lecz złem, które może pogrążać kogoś jeśli nie jest się odpornym. Wspominam o pustyni, ponieważ tak długo jak nie wiemy kim jesteśmy, dokąd idziemy i jaka jest racja bytu, jesteśmy na pustyni i głodujemy, a świat z tego powodu cierpi. Słuchajcie mnie więc uważnie na temat mojego życia, które potoczyło się w czterech wyraźnych okresach, aż do momentu, kiedy nie zostałem związany łańcuchami, abym nie mógł się ruszyć bez przekazania Polecenia.
Pierwszy okres
(3) Moje dzieciństwo spędziłem w małej południowej wiosce, na skraju której znajdował się staw. Byłem trzecim z czterech dzieci narodzonych z pobożnej żony pasterza, który także uprawiał ziemię. Przed sobą miałem jednego brata i siostrę, a za mną przybył jeszcze jeden brat. Do dnia dzisiejszego, mój ojciec i moja siostra opuścili ten świat ; zostali mi moja mama i moi bracia. Moja mama dała mi życie w małym sąsiednim miasteczku, piętnastego dnia w ostatnim miesiącu, i sprowadziła mnie do wioski gdzie dorastałem wśród zwierząt. W Piśmie Świętym, jest to przedstawione przez jasełka (przez szopkę), ponieważ rzeczywiście obudziłem się na tym świecie w obecności zwierząt.
(4) Ale nikt nie mógł wiedzieć, że to małe blond dziecię, które właśnie się narodziło było tym, które poprowadzi istotę do całej prawdy, inaczej od dawna połamali by mi kości. Niemniej, nic mnie nie rozróżniało od innych dzieci, jeżeli tylko ta wielka ciekawość, którą miałem dla natury, i która prowadziła moje kroki. Byłem zachwycony wszystkim co widziałem. Natura była moją pasją w dzieciństwie i solidnymi fundamentami mojego istnienia, ponieważ wszystkie zwierzęta osobno coś mnie nauczyły. Widziałem również, że zapełniały one każdą przestrzeń, i że przestrzegały one zasady, które wewnątrz nich pozwalały im ewoluować z łatwością w środowisku naturalnym skąd pochodziły. Ponadto, burze gradu, jeżyny, kolce, pokrzywy i inne obrażenia, jak również jadowite bestie, trujące grzyby, choroby, błędy, złe uznania, codzienne starania, które każdy musiał zrealizować, aby zorganizować zaopatrzenie, nauczyły mnie już od początku, co oznaczała rywalizacja, którą trzeba było pokonać w codzienności, aby skorzystać z przyjemności życia.
(5) Kiedy tylko mogłem wysłuchać, powiedziano mi, że Bóg stworzył wszystko, i że wynagradzał lub karał według tego czy zachowaliśmy się dobrze czy źle. Już wtedy kochałem i obawiałem się Najwyższego, podobnie jak kochałem i obawiałem się mojego ojca. Toteż, rodzice moi pozwalali mi chodzić swobodnie tam i z powrotem we wsi i okolicach. Zostawiali mnie wolnego jak ptak, i tym bardziej z chęcią, ponieważ wszystko było ciche i spokojne w tej wiosce. Dyskusje były zawsze serdeczne między mieszkańcami a zatargi kończyły się zawsze porozumieniem. Nie było plotek na ustach. Nikt nie zostawał zignorowany przez innych. Wszyscy się znali, pomagali sobie i dzielili się opiniami i wiedzą. Istniało braterstwo.
(6) Lecz dorastając, zdawałem sobie sprawę z ubóstwa rodziców, które sprawiało duże kłopoty, zwłaszcza mojej mamie, która często płakała ponieważ nie dysponowała zasobami, aby nam dać jeść lub prawidłowo nas ubrać. To, co mój ojciec wytwarzał stanowiło malutkie zyski, które natychmiast były pochłaniane przez podatki pobierane przez ludzi z miasta. W tamtych czasach toczyła się wojna, i cierpieliśmy z tego powodu. Tak więc, moje dzieciństwo, wzbogacone cudami natury i pełne radości, pokryło się smutkiem, zwłaszcza z powodu ubóstwa rodziców ; już wtedy rozumiałem, że będę zobowiązany do opuszczenia wsi, do której byłem przywiązany.
Drugi okres
(7) Toteż, kiedy trzeba było, odszedłem. Odchodząc myślałem, że gdyby wieś była większa, byłaby samowystarczalna ; ponieważ widziałem że najbardziej przydatne zajęcia są te, które dają żywność dla ludzi (rolnicy) i te, które leczą (lekarze). Nie rozumiałem więc powodu istnienia wielkich miast, które narzucały swoje prawa. Jednakże, będąc zmuszony do zostania robotnikiem w tym świecie, zacząłem najpierw praktykę w małej wiosce, w której urodziła mnie moja mama. Byłem jak wysiedlony. Cierpiałem długo, ale musiałem przetrwać.
(8) W międzyczasie spotkałem młodą dziewczynę, która mi się podobała. Po kilku latach frekwencji, pobraliśmy się, i dała mi ona syna. Następnie po tym, zostałem oderwany od nich ; ponieważ ci, którzy rządzili, wysłali mnie siłą na wojnę, poza morzem, do obcego kraju. Wyjechałem bronić zdobywców, którzy już od dawna skolonizowali ten kraj, w którym prawowici mieszkańcy, odtąd, odpychali tych, którzy ich gnębili. Już w bólu rozstania, moje oczy zobaczyły horror od momentu mojego przybycia. Byłem tym wstrząśnięty, zastanawiając się czy wytrzymam ; bo nie myślę, że może coś być gorszego niż być zmuszonym do wojny z ludźmi, którzy nie są naszymi wrogami. Dlatego też, okres ten był dla mnie jak zły sen, z którego wydobyłem się z przebitym sercem.
(9) Kiedy zostałem zwolniony, odzyskałem moją żonę i mojego syna, który urósł. Po czym, kontynuowałem pracować w kotle jądrowym Szatana, którego nazywamy : jaśniejąca przyszłość ludzkości... W tych dniach, moja żona dała mi tym razem córeczkę. Tak krok po kroku, i pomimo moich głębokich ran, odzyskałem przyjemność do życia. Ale kiedy zdałem sobie sprawę z tego, co było praktykowane w tym kotle jądrowym i do czego to służyło, opuściłem to miejsce, szczególnie, że nie znosiłem być sterowanym. Istotnie wychowywany w pierwotnej wolności, nie mogłem znieść, aby ktokolwiek na mnie siadał i kierował mną według jego woli. Skusiłem się, aby pracować na moje konto i otworzyłem małą firmę.
(10) Podczas tych dni, mój młody ojciec zmarł. To był dla mnie kolejny smutek, w którym zastanawiałem się jakie miało znaczenie moje istnienie na tym świecie niesprawiedliwości i cierpienia. Nienawidziłem mego życia. Lecz, moja żona nie rozumiała co się ze mną dzieje. Odwróceni od siebie, zdecydowaliśmy się na rozwód. Ale przeklinam siebie, że tak postąpiłem ; gdyż przekonany do mojej winy, wydawało mi się, że popełniam przestępstwo wobec niej i moich dzieci ; grzech, który należało mi odpokutować przed Wszechmogącym, wobec którego już czułem się dłużny.
Trzeci okres
(11) Sam więc odszedłem, nieco dalej powyżej doliny podróżników, aby osiedlić się w pobliżu miasta, w którym wcześnie zdecydowałem się kontynuować inną działalność handlową. W tych latach, wzburzenia między narodami wschodnimi i zachodnimi się wzmacniały. Skorzystałem więc z czasu, aby poznać świat i to, co ja robiłem w nim. Świat zaniepokoił mnie, ponieważ widziałem jak ciemne chmury zbliżały się ze wszystkich stron, i najwyraźniej, ludzie wcale tego nie dostrzegali. Wydawało mi się, że on nieodmiennie posuwał się do swojego upadku ; ponieważ w moich oczach, świat zbudowany na przemocy, pieniądzach i zysku, który wymaga obrony interesów (wojny), nie mógł dążyć, jak tylko do upadku. Już wtedy wiedziałem, że to był jego koniec. Do tych ciemnych perspektyw, dołączał się fakt, że przyczyniłem się do jego zguby. Wtedy zacząłem potępiać to, co czyniłem, szczególnie, że było mi nieprzyjemnie wykorzystywać ludzi, jak sam poprzednio byłem wykorzystywany. Słabo wytrzymywałem to, że inni pracowali na mój dobrobyt. Toteż, te paskudne rzeczy i pieniądze, które zdawało mi się wykradać, znacznie zwiększały niepokój mojego sumienia.
(12) Przekonany, że narody nieuchronnie posuwały się do ich upadku, i że przyczyniłem się do tego poprzez moje działalności, tym razem umarłem dla świata, w którym już nic mnie nie interesowało. Miałem trzydzieści trzy lata. Niemniej, kontynuowałem dalej moje działalności, ale z myślą, że odzyskam niedługo swoją pierwotną wolność i naturę, których mi tak bardzo brakowało. Zdecydowałem więc wycofać się z tego świata i wyruszyć na morze z młodą kobietą, którą poznałem, i która została moją konkubiną. Po pierwsze, aby odnaleźć moją godność, potrzebowałem pozbawić się mojego przedsiębiorstwa i moich własności. Lecz przed tym, musiałem zbudować łódź żeglarską (statek) aby nawigować po morzach. Tak więc, spełniło się wszystko to, co przewidziałem. Stworzyłem statek, który sobie wyobraziłem, i zmontowałem go z przyjacielem. W międzyczasie, odstąpiłem moje przedsiębiorstwo. Nic mi nie zostało. Lecz przyniosło mi to ulgę ; ponieważ już nie chciałem mieć więcej do czynienia z pieniędzmi, ani ze służebnością i podatkami, ani także z szalonymi planami człowieka. Pragnąłem tylko wolność, z której korzystałem w czasach mojego dzieciństwa, wśród natury.
(13) Od chwili gdy statek był skończony, popłynęliśmy z moją współtowarzyszką na Rodos gdzie dotarliśmy bez przeszkód. Aby móc kontynuować naszą podróż po morzu Egejskim, musieliśmy zabrać na pokład podróżników, którzy uczestniczyli w kosztach. Następnie wróciliśmy do kraju. Potem, w następnym roku, podróżowaliśmy po tych samych wodach, tak bardzo nam się to podobało. W powrotnej drodze, w równonocy, między Patras i Mesyną, musieliśmy zmierzyć się z silnym sztormem, z którego wydostaliśmy się bez najmniejszego uszkodzenia, lecz silnie wyczerpani. Byłem wtedy przekonany, że możemy przepłynąć Ocean z całym zaufaniem, ponieważ zamierzaliśmy popłynąć do odległych krajów.
(14) Przygotowywaliśmy się do tej podróży aż do dnia, w którym nadeszło nieszczęście, ponieważ jedno wydarzenie wznieciło niespodziewanie pożar na statku ! Ogień zajął natychmiast całą przestrzeń i wyrzucił mnie na zewnątrz bez możliwości próby ruchu, aby go zgasić. Pomoc przybyła błyskawicznie. Lecz wszystko co było podjęte do ratowania ukazało się śmieszne w porównaniu do wielkości nieszczęścia. Widząc wtedy, że każda próba ratunku była bezskuteczna, usiadłem i patrzyłem na dotkliwy spektakl płomieni, które pochłaniały wszystko. Byłem głęboko wstrząśnięty z powodu utraty statku.
(15) Zaraz po ciosie i w następnych dniach, czułem się jak siedzący na kłodzie drewna na środku morza, nie wiedząc skąd ja byłem i co ja tu robiłem, w oddali od wszystkiego. Miałem tylko chęć być samotnym. Toteż, zamknąłem się w sobie, i zacząłem pisać, mając wrażenie, że ubłagam los, a może tylko po to, aby nie pogrążyć się w całkowitym smutku. Mijały dni, w których nie pokazywałem się nikomu. Będąc w stanie obojętności, zwrócono mi koszty straty, której doznałem. Lecz jak we śnie, włożyłem pieniądze do banku i już o nich nie wspominałem. Pisząc dalej, moje myśli były gdzie indziej. Starałem się zrozumieć sens istnienia, kim był człowiek, i dlaczego wywoływał on, nie widząc tego, te ciemne chmury, które przybliżyły się trochę więcej do nas.
(16) Lecz, aby zrozumieć kim jest człowiek, pomyślałem, najpierw trzeba wiedzieć skąd wzięły się ciała niebieskie, z których jesteśmy stworzeni i dokąd one zamierzają. To było moje pierwsze rozumowanie. Pomyślałem, przecież jest coś innego na temat ciał niebieskich i życia niż to co czytano. Wydawało mi się, że musiała istnieć jakaś zasada istnienia, bardzo prosta, którą można by było swobodnie wszystko wytłumaczyć. Poszukiwałem jej, nie będąc jednak pewien jej istnienia. Ciała niebieskie ujawniały mi się jak aktywne magnesy, które zmieniały swój stan i wygląd. To co pisałem było z tym związane, i dotyczyło elektromagnetyzmu. Wszystko to, co widziałem, to pisałem. I to, co pisałem zmuszało mnie do pisania jeszcze więcej. Nie wiedziałem jaki będzie tego wynik ani koniec. Ponieważ byłem jak ktoś, kto gromadzi drewno w dużych ilościach nie wiedząc na co go przeznaczy... Moje zamknięcie przestraszało moich bliźnich, którzy zastanawiali się co się ze mną działo.
(17) Ale, po wielu dniach pisania i samotności, i nie będąc całkowicie przekonany o tym co robiłem, stwierdziłem, że jeżeli nie wyciągnę się z tego, to stracę moje życie. Zdecydowałem więc zmontować nowy statek. Lecz podczas pracy, myślałem o rękopisach, które wcześniej napisałem. Nagle, światło mnie rozjaśniło, ponieważ zacząłem rozumieć przebieg narodzin ciał niebieskich, a także ich rozwój, który zmienia ich stan i wygląd w niebie. Oceniłem to jak coś zdumiewającego, ponieważ wiedziałem, że było to prawdą ! Lecz, podobnie jak ten, który nie widzi co go oślepia ; straciłem dużo czasu, aby dostrzec, że odkryłem tą słynną zasadę istnienia, której poprzednio szukałem, i która od tej chwili otwierała mi bramy nieba. Zauważyłem także, że ta zasada była dostępna dwunastoletniemu dziecku, i że zastosować ją było można jednocześnie do ciał niebieskich i do wszystkiego tego, co ma w sobie tchnienie życia. Urodziłem się wtedy po raz drugi, ponieważ moje oczy otworzyły się na rzeczywistość, której nikt nie widział. Byłem mocno oszołomiony, lecz jeszcze nie wymieniałem imienia Wszechmogącego.
(18) Wszystko to, co widziałem było nowe i łatwo zrozumiałe. Co spowodowało, że zastanawiałem się na temat mojej własnej osoby ; jak taki człowiek bez wykształcenia mógł mieć tak wielką wiedzę ? Nie wiedząc do kogo się skierować, otworzyłem Pismo Święte po raz pierwszy. Miałem czterdzieści trzy lata, i nie znałem Pisma wcale. Wieczorem, czytałem je w łóżku przed spaniem. Lecz, jak to czynią głupcy, czytałem je w ścisłym znaczeniu słów, tak więc nie rozumiałem tego, co tam było napisane. Przeklinałem więc tę księgę, która nie przynosiła mi żadnej odpowiedzi.
(19) Jednak, początkowe słowa zaniepokoiły mnie, ponieważ zauważyłem jak Bóg mówi : w dzień, w którym otworzysz oczy, umrzesz. Otóż, moje oczy otworzyły się i przestraszyłem się, że umrę. Jednakże, zrobiło to na mnie duże wrażenie, ponieważ od tej chwili mogłem czytać Pismo Święte w jego duchowym sensie. Co uczyniło, że promieniowałem radością, ale także wywoływało to dreszcze, ponieważ widziałem się w nich z taką pewnością jak można się widzieć w odbiciu wody. Otóż, nawet jeśli był to zaszczyt, ja nie chciałem być Synem człowieczym, tym Barankiem, które Pismo Święte zapowiada na ciężkie czasy. Rozpocząłem więc budowę mojego żaglowca. I pomimo mojego dużego wzruszenia, zdołałem go skończyć.
(20) W międzyczasie bardzo się zmieniłem, moje myśli były skierowane na to, co mnie spotkało. Tak więc, moja współtowarzyszka wyklęła mnie i opuściła jak tylko postawiłem żaglowiec na wodę. Nie uważałem jej za winną. Lecz jej odejście przygnębiło mnie, ponieważ po raz pierwszy w moim życiu byłem sam i z dużym ciężarem na plecach. Jednakże, dojrzałem w jej odejściu czyn sprawiedliwości, ponieważ ja sam opuściłem swoją żonę, która była głęboko wzruszona. Odpokutowałem więc częściowo moją winę, i musiałem milczeć... Mieszkałem więc na mojej łodzi, która służyła mi jako dach nad głową, i wytrwałem w moich pismach, aby uczyć ludzkość. Mający już dokładną wizję świata i okres w jakim byliśmy, moje pragnienie było zatem służyć Bogu, którego życzliwą rękę czułem już na moim ramieniu. Tym razem wymieniłem jego imię. Ale, aby zapoznać świat z prawdą, wiedziałem, że muszę poświęcić moje życie. Co uczyniłem, i oddałem się całkowicie w ręce Boga.
Czwarty okres
(21) Siedząc na łodzi, aby uczyć tłum, cały mój umysł był zajęty tym co robiłem. Moja troska była w wyjaśnieniu słów moich pism, które się gromadziły i w stworzeniu małej księgi, która otworzyłaby ludziom oczy. Podczas tych dni, jeden lekarz słysząc o mnie, odwiedził mnie i wypytywał na temat tego, co robiłem. Pokazałem mu, że pisałem o ziemi i o ciałach niebieskich, i że wzniosłem się w prawdzie wysoko, na wysokość Mojżesza. Powiedziałem mu, że odtąd, mogę otwierać oczy ślepym. Lecz przywiązany do rzymskiego kościoła, słuchał mnie podejrzliwie. Jednak, zaciekawiony tym, co mu pokazywałem, przyprowadził mi jednego ze swoich przyjaciół, Joana, który był niewidomy od urodzenia. Szybki w rozumowaniu, ten ostatni załapywał wszystko to, o czym mu opowiadałem. Zauważając, że jest niewidomy, naplułem na ziemię, aby zrobić błotko z mojej śliny, i nałożyłem mu to błotko na oczy. Dokonał się ten cud : otworzyły się jego oczy i zobaczyły wyraźnie to, co mu opowiadałem na temat ciał niebieskich, świata i Pisma Świętego. Uzdrowiłem go z jego kalectwa. Jego radość była wtedy niezrównana, ponieważ uczestniczył w ponownych narodzinach, w których ja sam byłem poprzednio obiektem. Zauważyłem w ten sposób, że z moją śliną mogłem otwierać oczy niewidomych. Było to dla mnie dużą zachętą, i potwierdzeniem tego, kim ja byłem.
(22) Znacznie bardziej zaciekawiony tym cudem, lekarz, który odwiedził mnie przyszedł ponownie mnie wypytywać. Tym razem, otwarcie mu powiedziałem, że przystępowałem do zmartwychwstania. Natychmiast poszedł sobie... ponieważ nie rozumiał tego, co oznaczało to zapowiadane zmartwychwstanie. Myślał, że jestem szalony. Joan, który widział wszystko to, co mu tłumaczyłem i ten lekarz, który nie chciał wcale patrzeć, pokazali mi nawzajem, jak zostanę przyjęty w świecie i jaka będzie reakcja każdego. Chcąc podzielić się swoją radością, ten, któremu otworzyłem oczy przyprowadził mi innych przyjaciół. Ci zapłonęli uczuciem wysłuchując mnie, ale tylko przelotnie ; ponieważ za bardzo przeszkadzało im to, co pokazywałem, oni również porozchodzili się wszyscy.
(23) To wszystko dało mi możliwość jeszcze lepszego rozumienia Pisma Świętego, w którym te zachowania były przepowiadane, choćby tylko ta przypowieść siewca. Joan pozostał przy mnie i przyłożył do tego rękę, ponieważ pomagał mi i wspierał mnie. Został moim powiernikiem, tym, z którym mogłem rozmawiać. Kochałem tego człowieka a także i jego małżonkę, którzy mnie nie porzucili. Byli obecni w moim kształtowaniu i brali udział w moich uczuciach, które nadchodziły poprzez objawienia, i które ich zdumiewały. Poprosiłem ich oboje, aby zachowali milczenie na mój temat, i Joana, aby nikomu nie zdradził, że teraz widzi ; ponieważ musiałem dociągnąć do końca.
(24) Trzy lata po zwodowaniu mojej łodzi, nie miałem więcej pieniędzy, aby żyć. Sprzedałem ją więc po niskiej cenie bardzo bogatemu mężczyźnie, i najwyraźniej chciwemu i oszustowi, który nie stracił okazji, aby zbyt pośpiesznie wypłynąć z nią, wstrzymując zapłatę dużej części sumy, którą ustaliliśmy. Tym razem zbudowałem sobie chatę, którą nadal zajmuję. W międzyczasie i chwilowo, zaprzestałem poświęcać swoje życie, aby odzyskać siły, ponieważ byłem wyczerpany, ekstremalnie zmęczony – Bóg dał mi możliwość, żebym poświęcił moje życie i odebrał je kiedy tylko zechcę – Dlatego też, skorzystałem z tego, aby zdobyć wrak małego żaglowca, który przywróciłem całkowicie do porządku na oczach wszystkich. Następnie, sprzedałem go, aby kontynuować dalej moje pisma. Dzieliłem dochód sprzedaży na małe miesięczne sumy, odpowiadające tym, którymi dysponowali biedni ludzie pod opieką. W tej chwili, kiedy piszę, nadal żyję z tą małą ilością pieniędzy. Lecz zostało mi jeszcze wystarczająco, aby jeść kolację w mojej chacie przez jakiś czas. Co wystarczy prawdopodobnie, abym zakończył moją misję.
(25) Moje pisma przeważały nad moim życiem. I, jak mówiłem, bez widocznych znaków, byłem coraz bardziej osłabiony, mogłem ledwo chodzić. Osłabiłem się, tak długo byłem zamknięty i samotny. Gdyż zauważyłem, że umierałem, modliłem się do Boga, aby przyszedł mi na pomoc i dał mi kobietę ! Widząc, że osiągnąłem swoje granice, wysłał On natychmiast kobietę z miasta, która natrafiła na mnie. Znalazła mnie siedzącego i zmęczonego jak po długiej pielgrzymce, jak martwego. Po rozpłakaniu się nade mną, podniosła mi głowę i dała pić wody ze swojego dzbanka, rozlała na mnie swój zapach (zapach kobiety), i postawiła mnie na nogi. Bez niej, nie byłoby w ogóle księgi życia, a tym samym żadnego zbawienia dla świata. Ona była kobietą mojego poświęcenia, dzięki któremu stała się większa, ponieważ wszyscy ci, którzy będą żyli w królestwie będą również jej dłużni swoją egzystencję.
*
(26) Oto jak wyglądały dni Syna człowieczego. Ktokolwiek zrozumie zatem, że jego życie nie mogło być napisane między jego przybyciem na świat i dniem, w którym jest chrzczony (uczony) przez Jana. Musiał on być najpierw wystawiony na próby, których doświadczył na pustyni, gdzie stawił się Szatanowi, który go kusił. Dlatego właśnie, podobnie jak są kute nożyce uderzeniami i następnie hartowane, aby były wytrzymałe, tak byłem ja kuty uderzeniami i hartowany w wodzie moich łez, abym wytrzymał później próby, które na mnie czekały.
(27) Zwrócimy uwagę na to, że usiłowałem żyć jak wszyscy ludzie, lecz nie zdołałem tego zrobić z powodu mojego umysłu, który nie odpowiadał temu z tego świata. Dlatego właśnie to, co uzyskałem zawsze było zabierane przez Szatana, aż mi już nic nie zostało, podobnie jak Job, którego życie było napisane, abym zrozumiał to, co mnie spotkało. I z tego właśnie powodu Jezus mówi :
Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć.
(28) Rzeczywiście, nie mam gdzie oprzeć głowy, zwłaszcza że dla mojej rodziny i dla wszystkich przyjaciół, których miałem poprzednio, i którzy znali mnie jako człowieka przedsiębiorczego, zostałem jak zużyte naczynie, jak przedmiot, który już do niczego nie służy. Czy te wszystkie rzeczy nie są już napisane ? Dlatego właśnie ci, którzy mnie spotykają mówią mi często : zdaje mi się, że znam ciebie już od dawna ! Niewątpliwie, znają mnie oni od zawsze, ale nie wiedzą wcale, gdzie mnie widzieli...
(29) Jest więc niezbędne, żebym wytłumaczył Pismo Święte i poświadczył nimi kim ja jestem. Jednakże, nie to jest ważne kim ja jestem, lecz to, żeby wyzwolić świat z ciemności i uratować tych, którzy nie powinni zginąć. Nie ma wcale innego celu jak ten, aby was oświecić, żeby was uratować. Nie znajdziecie więc w ogóle na moich ustach słów kryminalnych lub fałszywych, lecz tylko głos prawdy.